kalendarium
Królowie
Mapy
Magnaci i wodzowie
sejmy
szlachta
Miasta
i mieszczanie
Religia
Unia
Bitwy
Historia
Świat
Wydarzenia
Ciekawostki
akty dokumenty przywileje
| |
wiadomości encyklopedyczne i
beletrystyka
zobacz mapę kampanii
Wojna 1577-82.W 1577 Iwan IV ponowił .próbę opanowania Rewla. Gdy próba ta nie
powiodła się, wykorzystał zaangażowanie Polski w wojnie gdańskiej 1576-77 i
uderzył na zajętą przez Rzeczpospolitą część Inflant, co było powodem wybuchu
wojny inflanckiej. W 1578 Rzeczpospolita zorganizowała naprędce obronę,
przygotowując równocześnie wielką wyprawę na rok następny. Batory postanowił nie
rozdrabniać wysiłku na obleganie licznych i dobrze obsadzonych twierdz
inflanckich, lecz uderzeniem w kierunku Pskowa zmusić Moskwę do opuszczenia
Inflant. Realizację tego celu rozłożono na etapy.
Kampania 1579 miała zlikwidować zagrażające Wilnu moskiewskie przedroście na pd.
brzegu Dźwiny i odzyskać Połock na płudniowym. brzegu jako podstawę do dalszych
działań. Koncentracja armii polskiej. (20 000 zaciężnych i ochotnicy) nastąpiła
w Świrze, skąd rozchodziły się drogi na Inflanty, Połock i Smoleńsk.
17 VII wymaszerowano na Dzisnę, by tu w niespodziewanym dla wojsk moskiewskich.
miejscu przeprawić się przez Dźwinę i zająwszy położenie środkowe między
Inflantami a Połockiem uniemożliwić Iwanowi odsiecz tej twierdzy.
30 VIII, po 20 dniowym oblężeniu, zdobyto Połock, następnie mniejsze zamki
sąsiednie i zlikwidowano moskiewskie przedroście na lewym brzegu Dźwiny, która
odtąd stała się dogodną arterią komunikacyjną dla wojsk polskich.
W 1580 koncentracja wojsk pol. (35 000 ludzi) nastąpiła w Czaśnikach. Podobnie
jak w roku poprzednim, cel kampanii do ostatniej chwili trzymano w tajemnicy.
Z obawy przed uderzeniem wojsk mosk. od Smoleńska lub Wielkich Łuków Batory nie
zdecydował się jeszcze na oblężenie i próbę zdobycia Pskowa, co odcięłoby wojska
moskiewskie w Inflantach. Jako kolejny cel wybrał więc Wielkie Łuki, ale zamiast
iść drogą najkrótszą, choć wymagającą zdobycia przygotowanego do obrony Newla,
posuwał się na pn.- wsch. w górę Dźwiny, by wykorzystać potem do transportu jej
dopływ - Uświatę.
5 IX po opanowaniu kilku zamków zdobył po parodniowym oblężeniu Wielkie Łuki,
następnie Newek skracając sobie w ten sposób linię komunikacyjną. Posunął się
wreszcie w kierunku. Wielkiego Nowogrodu.
Punktem wyjścia kolejnej kampanii, zorganizowanej w 1581 w celu zdobycia Pskowa,
był Połock. 24 VIII armia królewska (30 000 ludzi) stanęła pod Pskowem (
(RADZIWIŁŁA ZAGON Batory, chcąc osłonić swe działania pod Pskowem, zlecił
hetmanowi polnemu lit. K. Radziwiłłowi (Piorunowi) przeprowadzenie wielkiej
dywersji na tyłach wojsk moskiewskich. 5 VIII 1581 Radziwiłł wyruszył w 4000
koni z Witebska i przez Suraż, Wieliż ciągnął w górę Dźwiny. Po połączeniu z
wojewodą smoleńskim H'. Kmitą-Czarnobylskim, który przyprowadził z Wielkich
Łuków 2600 jazdy, Radziwiłł skierował się na wschód. ok. 20 VIII pobił nad
Szełonią znaczne siły moskiewskie. i przybył do Zubcowa nad Wołgą; wysłał
stamtąd podjazdy aż pod Staricę (180 km na południowyn: zadr. od Moskwy), gdzie
przebywał właśnie car Iwan IV Groźny. Spod Zubcowa skierował się przez Rżew na
północ., zboczył do Toropca, następnie przez Chohn i Starą Russę przybył 22 X
pod oblegany przez Batorego Psków). mimo starannych przygotowań nie zdołano
zdobyć tej potężnej twierdzy 1 XII Batory odjechał do Polski pozostawiając
dowództwo J. Zamoyskiemu. Armia pol., zdziesiątkowana mrozami i krwawymi
stratami, z trudem dotrwała pod Pskowem do rozejmu.
Moskwa wyczerpana długoletnią wojną i przeżywająca ciężki kryzys wewnętrzny
zawarła 15 stycznia 1582 w Jamie Zapolskim rozejm, w którym zrzekła się Połocka
i zgodziła na ewakuowanie Inflant, nie rezygnując z praw do nich.
Inflanckie kampanie Batorego stanowiły najwyższy wysiłek organizacyjno-wojskowy
Rzeczypospolitej aż po czasy Władysława IV. Pod względem operacyjnym cechował je
maksymalny stopień koncentracji wysiłku na głównym teatrze działań woj.;
działanie jedną kolumną, ubezpieczoną silną strażą przednią lub boczną z
kierunki zagrożenia, przy równoczesnym wiązaniu przeciwnika zagonami jazdy na
teatrach pobocznych, jak . Na mocy rozejmu w Jamie Zapolskim przyznana została
Rzeczypospolitej większa część Inflant w rękach Szwedów pozostawała jedynie
północna, część Estonii; roszczenia do niej spowodowały wybuch wojny pol.
szwedz. 1600-10.
w czasie kampanii po raz pierwszy użyto piechotę wybraniecką:
PIECHOTA WYBRANIECKA, utworzona na wzór siedmiogrodzkiej
przez Stefana Batorego w 1578 w Koronie, na Litwie dopiero od 1595. Początkowo
Batory zamierzał objąć organizacją wybraniecką wszystkich chłopów, co dałoby
kilkanaście tysięcy stałej piechoty narodowej, jednakże sejm ograniczył ją tylko
do chłopów z dóbr królewskich. Z każdych dwudziestu łanów wybierany był jeden
chłop do służby w piechocie. Wybraniec miał własne gospodarstwo, zwolniony był
od wszelkich danin i powinności, zobowiązany natomiast do stawienia się na
wyprawę wojenną z własną bronią (rusznica, szabla, siekierka) i w mundurze
błękitnego koloru. W czasie pokoju miały się odbywać raz na kwartał ćwiczenia
wybrańców. Dzierżawcy królewszczyzn sabotowali uchwały o piechocie.
wybranieckiej., w związku z czym wybrańców nigdy nie było więcej niż 2000 w
Koronie i kilkuset na Litwie. W 2 połowie. XVII w. było ich ok. 1000. Po raz
pierwszy użyto wybrańców w kampanii1580, w czasie wojen Batorego z Moskwą . W
1726 obowiązek służby wojsk. wybrańców zamieniono na stały podatek, przeznaczony
na utrzymywanie tzw. łanowego regimentu piechoty Piechota wybraniecka od razu
nabrała charakteru wojska nowoczesnego. Nie używała wcale zbroi ochronnych, była
lekka, zwinna, zdolna również do służby saperskiej. Odznaczała się siłą ogniową,
bo każdy żołnierz oprócz szabli i siekierki musiał mieć rusznicę lub muszkiet.
Nosiła mundury, których krój i barwę określał dla swej roty lokalny dowódca. W
XVI stuleciu wybrańcy używali czapek o podwiniętych brzegach, w wieku XVII
pojawiły się kapelusze. Szeroka i długa, całe ciało okrywająca opończa stanowiła
niezmienny szczegół stroju.
Używana do poważnych zadań i ciężkich służb obozowych piechota owa zaraz
uzyskała sławę dobrego wojska
góra
strony
A teraz zbeletryzowany opis pierwszej kampanii Moskiewskiej
w/g Pawła Jasienicy
1577
zdobycie Połocka
Przez resztę roku 1577 oraz przez cały następny trwał pozorny pokój, który
wcale nie przeszkodził zapasom stanowiącym przygrywkę do generalnego starcia.
Szwedzi ze swej strony nie przerywali działań i nie oddali Rewla. Dowództwo na
froncie inflanckim powierzył Stefan dwóm energicznym Radziwiłłom - wojewodzie
Mikołajowi, hetmanowi wielkiemu, i synowi jego, Krzysztofowi, o wymownym
przydomku - Piorun.
Garnizony carskie czuły się nazbyt już pewne, lekceważyły przeciwnika, któremu
wskutek tego udało się odzyskać nieco fortec. Znalazł się wśród nich Dyneburg,
odebrany prościutkim podstępem. Wilhelm Plater oraz niejaki Borys Sawa pod
pozorem uczynności posłali do twierdzy nieco jadła oraz pokaźną ilość wódki.
„Tej gdy załoga dopadła, nad miarę sobie użyła"
i w porę nie spostrzegła przystawionych do wałów drabin. Chytrością również
wziął Maciej Dębiński Kieś. Kazał części swych ludzi pozorowaćpzorować uderzenia
a otworzył bramę z drugiej strony kluczami które dostarczył mu jakiś odważny
ślusarz
Jesienią 1578 roku duże siły moskiewskie obległy miasto. Jeden jedyny raz zaszło
wtedy zjawisko, które dla dobra Rzeczypospolitej oraz jej zamorskiej sąsiadki
winno było stanowić regułę. Wojska litewsko-polskie weszły w porozumienie z
oddziałami szwedzkimi i wystąpiły wspólnie. Doraźnie sklecona koalicja odniosła
pod Kiesią całkowite zwycięstwo, zdobyła dwadzieścia cztery ciężkie działa,
które drogą przez Rygę powędrowały do Wilna.
Punktem koncentracji armii zostay położony na północny wschód od Wilna Świr,
skąd wiodły drogi na wszystkie Strony wskutek czego trudno było przewidzieć
kierunek uderzenia.
Uroczysty, datowany z 26 czerwca 1579 roku akt wypowiedzenia wojny powiózł do
Moskwy Wacław Łopaciński, który spełnił zadanie i został uwięziony na czas
dłuższy. Powrócił wtedy dopiero, kiedy Iwan uznał za pożyteczne zmienić w
stosunku do Stefana sposób postępowania i ton swych epistoł. Aż dotychczas
bowiem zwał go pogardliwie „sąsiadem", a nie „bratem", jak przystawało między
monarchami.
Dwudziestokilkutysięczna, radująca oko fachowców armia zebrała się w przepisanym
miejscu. Manifest o celach wojny drukarnia polowa wydała w języku polskim,
łacińskim, niemieckim i węgierskim. Naczelnym wodzem był sam król, mający stale
przy sobie Jana Zamoyskiego, od niedawna kanclerza wielkiego koronnego. Polakom
hetmanił stary, już za Zygmunta Augusta wsławiony wojewoda podolski, Mikołaj
Mielecki. Litwinami dowodzik Mikołaj Radziwiłł, Węgrami Kasper Bekiesz, Na czele
rot niemieckich stali Ernest Weiher i Krzysztof Rozrażewski, mocno
zgermanizowany Polak.
Skoro już mowa o rozmaitych narodowościach, to wspomnieć jeszcze trzeba o
wyprawach podrzędnych, odbytych w tym samym roku, lecz nieco później. Brali w
nich udział przede wszystkim ruscy obywatele Rzeczypospolitej. I tak starosta
orszański, Filon Kmita-Czarnobylski, dotarł aż pod Smoleńsk, jego mścisławski
kolega - Jan Sołomerecki - pod Rosław. Dalej, na południu działali kniaziowie
Konstanty i Janusz Ostrogscy oraz Michał Wiśniowiecki, którzy na czele kozaków
nadwornych i ochotników wtargnęli pod Czernihów i Starodub.
Na głównym teatrze operacyjnym odznaczył się mocno wojewoda bracławski, Janusz
książę Zbaraski, Ukrainiec rodowity, jakoś wtedy właśnie pozyskany dla
katolicyzmu. Podobno król Stefan miał podczas owej wyprawy powiedzieć, że
Zbaraski godzien jest nawet korony.
Polska rdzenna stanowiła główny składnik sił swego króla-Węgra, poniosła
największe ciężary, jej ludzie działali pięknie. Ale zapisywanie przewag
militarnych Stefana na polskie wyłącznie dobro to błąd gruby, jeśli nie
megalomania i fałsz po prostu. Narodowa pstrokacizna wojska spowodowała nawet
doniosłe skutki, i to doraźnie. Zaraz po pierwszej wyprawie podniosły się w
Polsce i na Litwie głosy oskarżycielskie. Pomawiano króla o stałe faworyzowanie
rodaków, a także i Niemców. Podczas samych działań dochodziło na tym tle do
ostrych zatargów pomiędzy Mieleckim a Bekieszem, Mieleckim a Radziwiłłem i tak
dalej. Idąc pod Sokół po wzięciu Połocka stary a surowy hetman zatrzymał kolumnę
i kazał wszystkim Węgrom pozostać. Chciał wyprowadzić sprawę na czyste wody,
pokazać, że Polacy i bez pomocy madziarskiej potrafią brać zamki.
Nie byłoby dziwne, gdyby Stefan naprawdę okazywał więcej serca Węgrom niż innym
nacjom. Wolno jednak przypuszczać, że znakomity wódz umiejętnie a celowo
prowokował ambicje ludzkie. W armii jego zaczęło się rychło istne
współzawodnictwo, rwano się do szturmów na wyprzódki, aby tylko nie dać się
ubiec innoplemiennym rotom. Kiedy pod Pskowem szykowały się uderzenia próbne,
wśród skupionej w przykopach infanterii pojawili się liczni ochotnicy z polskiej
jazdy szlacheckiej, przybrani w pancerze oraz w białe koszule śmiertelne na
nich.
To król rozstrzygnął, że pierwsze uderzenie pójdzie na Połock, uważany za
twierdzę bardzo potężną. Wojsko przeprawiło się przez Dźwinę po moście
pontonowym, który zmontowano w trzy godziny. Dalsza droga w górę rzeki
była nadzwyczajnie trudna. Iwan w oryginalny sposób zabezpieczył zdobyte przed
szesnastu laty pogranicze. Cały uprawny ongi kraj pokrywał teraz las, gęsty
młodniak jedna z najgorszych przeszkód, jaką napotkać może obciążona taborami i
konna w znacznej części armia. Wysłana przodem piechota węgierska mozolnie
torowała szlak siekierami.
Lato 1579 roku było wyjątkowo dżdżyste, chłody jesienne nastały wcześnie. Ogień
nie chwytak się drewnianych obwarowań dwu zamków połockich, liczna załoga
broniła się z uporczywym męstwem. Dzielnie pomagali jej mieszkańcy miasta. Dawną
jego ludność Iwan przeważnie wysiedlił, przysyłając na jej miejsce osadników
spod Moskwy albo z niej samej. Nie zawiódł się na nich.
W okolicznych fortecach czyhały drużyny moskiewskie, bo król nie pozwalał
rozpraszać sił i tylko kilka mizernych Gródków zdobyto i spalono mimochodem.
Dostawy żywności ledwie czasem pod Połock docierały. Stale zagrożone drogi
rozmiękły w dodatku od ciągłych ulew. Oblegający cierpieli niedostatek, głód
nawet. Najbardziej dawało się to we znaki Niemcom, nie nawykłym do wojowania w
takich warunkach. Najlepiej znosiła trudy piechota węgierska oraz polska.
Madziarzy wykazywali aż za wiele hartu i woli wytrwania. Wymordowali
dziesięcioosobową delegację załogi przybywającą dla układów. Woleli zwycięski
szturm od kapitulacji, która pozbawiłaby ich prawa do łupów.
29 sierpnia zajęły się nareszcie ściany Połocka. Kronikarze twierdzą, że
podpalił je czeladnik kotlarski ze Lwowa, niejaki Wąs. Herb szlachecki i
nazwisko Połotyński były mu nagrodą za odwagę.
Twierdza skapitulowała na bardzo ludzkich warunkach. Wojsku i mieszkańcom
pozostawiono prawo wyboru. Kto chciał, ten mógł odejść do Iwana, pozostałych
król przyjmował do siebie. Zdecydowana większość poszła na wschód.
Tu - pod Połockiem - los okazał łaskę niezastąpionemu człowiekowi i kulturze
powszechnej. Kiedy załoga opuszczała po kapitulacji Połock, specjalnie
wyznaczone straże pilnowały jej bezpieczeństwa. Król osobiście dopadł i
grzmotnął buzdyganem żołnierza, który chyłkiem jął obdzierać pokonanych.
Całkiem inne nastroje dominowały przy wzięciu Sokoła. Poszedł go zdobywać
Mikołaj Mielecki na czele Polaków i Niemców. Żołnierze nieśli w sercach
wspomnienie o tym, co wykryto w Połocku po jego zajęciu. W głębi twierdzy
znaleziono mianowicie trupy okrutnie pomordowanych jeńców. Ciała uwarzone we
wrzątku, inne pookrywane jakby skorupą z ran.
Za pierwszą kolumną Niemców, która wtargnęła w wały Sokoła, obrońcy zapuścili
bronę bramną i wycięli napastników w pień. Wrota pękły pod naporem reszty
szturmujących i zaczęła się niemiłosierna rzeź. Posiwiały w bojach pułkownik
Ernest Wejher orzekł, że takich gór trupów nigdzie nie dane mu było oglądać.
Szczególnie srożyli się Niemcy, mszcząc zadręczonych w Połocku swoich, ale i
Polacy nie pozostawali zbytnio w tyle. Uchodząca z twierdzy kawaleria moskiewska
miała więcej szczęścia. Trafiła na oddziały księcia Janusza Zbaraskiego, który
oszczędził jeńców.
Turowlę oddała załoga Kozakom bez boju. Kampania 1579 roku przyniosła
Rzeczypospolitej osiem twierdz, przywróciła jej ziemię połocką, utraconą za
Zygmunta Augusta. Wielkie Księstwo Litewskie znowu objęło w posiadanie cały
średni bieg Dźwiny, ogromnie wzmogło się jego bezpieczeństwo, no i możliwości
handlowe.
(1579)
;Wielkie Łuki
W lipcu 1580 jeszcze silniejsze, trzydziestokilkutysięczne wojsko
skoncentrowało się daleko na wschodzie - aż w Czaśnikach Znowu można stąd było
uderzać na dwie albo trzy strony. Stefan I postępował konsekwentnie, obrał taki
kierunek, który prowadził do odcięcia Inflant od ziem moskiewskich. Poszedł na
Wielkie Łuki. Litwa nigdy nimi nie władała, historyczna granica Wielkiego
Księstwa została przekroczona.
W tej kampanii przyszło po raz pierwszy wystąpić piechocie wybranieckiej oraz
Janowi Zamoyskiemu - w roli samodzielnego dowódcy. W obu wypadkach egzamin
wypadł bardzo pomyślnie. Król kazał kanclerzowi zdobyć Wieliż, stracony przez
Litwę za Aleksandra Jagiellończyka, a flankujący od wschodu pochód sił głównych.
Trzeba tam było iść stronami, którymi od czasów Witolda nie ciągnęło żadne
wojsko, torować drogę już nie przez młodniak, lecz przez bór, bagna i zasieki.
Wodzowie moskiewscy nie zmarnowali zeszłorocznych doświadczeń. Zapamiętali
sobie, że wystarczyło trzech „kul ognistych", aby palisady Sokoła stanęły w
ogniu. Ściany
Wieliża czekały na szturm okryte darnią. Warstwa była ak niedostatecznie gruba,
pociski przebijały ją i działały jeszcze skuteczniej, Działa Mikołaja
Urowieckiego wznieciły pożar i po dwudniowym oblężeniu załoga poddała się,
odchodząc z twierdzy swobodnie, lecz broni. W tydzień później Mikołaj Radziwiłł
wziął Uświat Osiągnął to bez walki. Wystarczył sam widok przygotowań do szturmu.
Oblężenie Wielkich Łuków trwało zaledwie dziesięć dni 4 września już miano
zdobyć zamek gdy w zamieszaniu które powstało za oddziałem Węgrów, wysłanych
przodem do gaszenia pożaru, runął tłum hałastry obozowej, zazdrosnej o łupy.
Powstał chaos, zaczął się rabunek i rzeź załogi.
„Kapitani, rotmistrze i sam pan hetman bronili, ale żadnym obyczajem
obronić nie mogli."
Nikt już nie tamował płomieni, które dotarły do prochowni. Cała twierdza wraz z
ogromnymi zapasami materiałów wojennych wyleciała w powietrze. Straciło życie
paruset Polaków i Węgrów.
Stefan popadł w rozpacz, lecz na tym nie poprzestał. Zapędził wojsko do roboty i
w krótkim czasie odbudował fortecę. Dokonane przez dwóch Mikołajów -
Drohostajskiego i Radziwiłła - zajęcie Newla oraz Ozieryszcz zabezpieczyło jej
zaplecze i komunikację z Połockiem.
Zakończył kampanię ten, kto ją rozpoczął - Jan Zamoyski. Otrzymał zadanie
zdobycia Zawołocza, warowni bardzo silnej i niemal niedostępnej, bo leżącej na
wyspie jeziora Podsosz.
Zamek „jako kaczka na wodzie siedzi, a przystępu z żadnej strony nie ma"
W październikowym chłodzie musieli żołnierze kanclerza występować w obcej im
roli marynarzy, walczyć na łodziach. Kiedy udało się nareszcie zakotwiczyć most,
z twierdzy wypadło silne przeciwuderzenie. Za wielu Polaków skoczyło na pomoc
szturmującym Węgrom, drewniany pomost pękł po samym środku, dwustu
kilkudziesięciu ludzi zginęło. Większość rady wojennej odrzuciła projekt
wycofania się. Wkrótce stanęły dwa nowe mosty, aby uniknąć współzawodnictwa i
tłoku - po jednym dla każdej z oblegających Zawołocze nacji. Nie poszły one
jednak do natarcia, bo załoga poddała się, widząc rozmiary przygotowań. Zamoyski
puścił ją wolno.
(1580)
oblężenie Pskowa
Uchwalone podatki wpływały wolno, w oznaczonym terminie gotowe
do wymarszu były tylko najemne roty węgierskie. Jeszcze w początkach czerwca
wcale nie było pewne, czy wojna się zacznie.
Rozstrzygnęła o tym nagła zmiana stanowiska cara. Nowi posłowie, którzy
przywieźli do Wilna „hramotę" tak wielką „jak sztuka kolońskiego płótna",
przemawiali twardo, a nawet obelżywie: zwali swego pana władcą „z woli Boga, a
nie z buntowniczej chęci ludzkiej". Co gorzej, wycofywali się z dawniejszych
obietnic ustępstw. W końcu czerwca znaczne siły moskiewskie, zrywając
zawieszenie broni, przekroczyły Dniepr, doszły do Mohilowa. Odparto je, ale
działania wojenne rozpoczęły się.
„O Jezu! toć wielkiego coś, niby drugi Paryż!" – wykrzyknął sekretarz
królewski, ksiądz Jan Piotrowski, na widok Pskowa. „Miasto bardzo wielkie
- informował potomnych - w Polsce takiego nie mamy, murem otoczone wszystko,
cerkwie jako las gęste a świetne stoją, wszystkie murowane, domów za murem nie
widać..."
Król przyszedł pod Psków z wojskiem, jakiego nigdy dotychczas Rzeczpospolita nie
wystawiła. Samych żołnierzy miał około czterdziestu tysięcy, nie licząc służby
obozowej. Siły załogi, dowodzonej przez Iwana i Wasyla książąt Szujskich, oraz
uzbrojonych mieszczan były podobno większe. Stefan przegrodził rzekę Wieliką
zaporą ze spajanych łańcuchami kłód, odcinając w ten sposób Psków od połączenia
z jeziorem Pejpus, otoczył miasto - na ile się dało i rozpoczął oblężenie.
Podwójny albo i poczwórny mur obronny okazał się zasłoną dość wątłą. Pociski
działowe kruszyły go szybko. Przeszkodę prawdziwą stanowiły dopiero fortyfikacje
dodatkowe, drewniano -ziemne, wzniesione przez Szujskich wewnątrz obrębu
fortecy. Pierwszy, spontaniczny raczej szturm oblężeni odparli, aczkolwiek
początkowo udało się atakującym zdobyć dwie baszty i wywiesić na nich sztandary.
Kto żył w mieście, rzucił się do wyłomów, arcybiskup kazał powynosić z cerkwi
największe świętości i osobiście zagrzewał walczących.
Było to 8 września 1581 roku. Pogoda sprzyjała tylko do schyłku miesiąca, po
czym przyszła odmiana gwałtowna. W trzeciej dekadzie października lód na dobre
pokrył wody. Oblegający zaczęli doświadczać tych samych mniej więcej rozkoszy,
jakie później - w roku 1812 - miały się stać udziałem armii francuskiej. Bywalcy
wzdychali nawet do Moskwy, opowiadając mniej rzeczy świadomym towarzyszom, że
klimat tam łagodniejszy niż pod Pskowem. Żywności brakowało. Wyprawy po nią
stawały się śmiertelnie niebezpieczne, bo luźne i szybkie oddziały
nieprzyjacielskie czuwały w okolicy.
22 października nadciągnęły od wschodu tryumfalnie witane chorągwie jazdy pod
dowództwem Krzysztofa Radziwiłła Pioruna i Filona Kmity-Czarnobylskiego.
Wyszedłszy w sierpniu znad Dniepru dokonały one słynnego rajdu, dotarły do
źródeł Wołgi, odniosły liczne sukcesy i przez Chołm oraz Starą Russę zawróciły
pod Psków. Działania ich osłoniły do pewnego stopnia korpus oblężniczy i o mały
włos nie zaważyły na przebiegu wojny, a może i dziejów.
Zagon znalazł się pewnej nocy w pobliżu Starycy nad Wołgą, gdzie przebywał sam
Iwan Groźny wraz z Possevinem, mając przy sobie zaledwie kilkuset ludzi. Car
widział przez okna dworu szerokie łuny pożarów. Od niewoli albo i od śmierci
ocaliło go poświęcenie sługi, niejakiego Daniela Mursy, który udając zbiega
przeniknął do Litwinów i naopowiadał im nadzwyczajnych rzeczy o sile obsady
Starycy. Radziwiłł z Kmitą wyminęli ją, ruszyli na północ.
Wprost ze Starycy pojechał Possevino pod Psków pośredniczyć w układach. Kto wie,
czy psychologiczne efekty ponurej nocy nie przyśpieszyły decyzji. W obozie wojsk
Rzeczypospolitej na ogół radośnie przywitano jezuitę. Zamoyski wściekał się na
niewczesne manifestacje pokojowe, o których załoga Pskowa dowiadywała się rychło
przemęczona, zziębnięta, głodna i w ogóle niechętna wojnie szlachta gadała
swoje. Przejęto w tym czasie list Szujskiego do cara, a tortury wydobyły z
posłańca dodatkowe zeznania. W Pskowie panował głód, brakowało opału, pospólstwo
zaczynało się burzyć. Kanclerz wyrachował, że twierdza utrzyma się najwyżej do
przedwiośnia.
30 listopada wyjechało z obozu poselstwo, mające pertraktować o pokój z
pełnomocnikami cara. Goniec moskiewski przybył po listy żelazne dla nich akurat
wtedy, kiedy zamierzano rozluźnić już pierścień oblężenia, by znaleźć
dogodniejsze kwatery. Zaniechano więc zamiaru, wojsko zostało pod Pskowem, lecz
w liczbie bardzo uszczuplonej; Pierwszego grudnia król odjechał do kraju, wraz z
nim opuścili obóz hetmani litewscy, większość ochotników oraz nie mogący już
dłużej wytrzymać Niemcy. Przy Zamoyskim zostało siedem tysięcy jazdy, piechota,
zaciężni i sześciuset zaledwie Litwinów.
Rokowania miały się odbywać we wsi Jam Zapolski, czyli na terenie okupowanym
przez wojska królewskie. To z tej przyczyny potrzebne były glejty dla posłów
cara.
Legację Rzeczypospolitej składali: Janusz Zbaraski, Albrycht Radziwiłł i Michał
Haraburda. Rusin i dwóch Litwinów według terminologii ówczesnej.
Rokowania toczyły się ciężej niż po grudzie, a pod Pskowem wojsko przymierało
głodem i w ścisłym tego słowa znaczeniu zamarzało. Co rano trzeba było saniami
zwozić skostniałych wartowników albo ich trupy. Wycieczki z twierdzy nie
ustawały, a jedna z nich omal nie przyniosła oblegającym klęski. Ocaliła
położenie przezorność Zamoyskiego, który wiedział, że osłabłe na chłodzie
ubezpieczenia nie °odeprą atakujących, trzymał więc zawsze pod bronią odwód
donny. Armia trwała dzięki sile woli swego dowódcy. Pewien Włoch nazwać go miał
wkrótce przeklętym i diabelskim kanclerzem, którego upór rośnie w
przeciwnościach z dnia na dzień. Doszło nawet wtedy pod Pskowem do stracenia
Na szubienicy oficera-szlachcica. Pręgierz i kajdany zaliczały się do normalnych
kar dyscyplinarnych. rozstrzygająco dopomógł Zamoyskiemu Janusz Zbaraski
w Jamie Zapolskim. Wiedząc, że albo pokój, albo katastrofa, zagroził
natychmiastowym zerwaniem rokowań. właściwą metodę, bo Moskwa też miała nóż na
gardle.
przyszły mu w sukurs rozstrojone nareszcie nerwy Possevina który porzucił
jezuicką układność i zaczął lżyć.
Zawarty 15 stycznia 1582 roku dziesięcioletni rozejm oddawał Rzeczypospolitej
ziemię połocką, Wieliż, Ozieryszcze Uświat i całe Inflanty. Wielkie Łuki oraz
inne zdobyte obszary wracały do cara.
6 lutego Zamoyski ruszył spod Pskowa. Wymizerowane wojsko wzięło się w karby i
odchodziło sprawnie,
„pięknie, w licznej komitywie, z godnością, że
nieprzyjaciel miał na co patrzeć".
Ciągnęło do Inflant, zajmować bez boju zamki tamtejsze, z
których na mocy układu ustąpić musiały załogi moskiewskie. 13 marca król Stefan
spotkał w Rydze swoich żołnierzy.
góra strony
| |
Jasienica
źródła
pliki
linki
banery
kontakt
|