kalendarium
Królowie
Mapy
Magnaci i wodzowie
sejmy
szlachta
Miasta
i mieszczanie
Religia
Unia
Bitwy
Historia
Świat
Wydarzenia
Ciekawostki
akty dokumenty przywileje
| |
Oto definicja można powiedzieć opracowanie na temat
powstania i genezy magnaterii Polskie zaczerpnięta z "pocztu polskich rodów
arystokratycznych" autorstwa Teresy Zielińskiej
. MAGNATERIA w
XVI-XVIII w.
Proces kształtowania się ustroju nowożytnego państwa polskiego doprowadził w XVI
w. do trwałego uformowania organów sprawowania władzy. Zasady ich działania nie
ulegały odtąd aż do epoki reform stanisławowskich istotnym zmianom, choć w
rzeczywistości zachodziły w nich liczne przeobrażenia. Przy stałym głoszeniu
równości stanu szlacheckiego rody magnackie tworzące elity społeczne opanowały
najwyższe urzędy ziemskie (rezygnując prawie z niższych) i ministerialne oraz
godności tytularne szczebla centralnego. Wszystkie te urzędy sprawowane były
dożywotnio, a większość z nich, tj. stanowiska wojewodów, kasztelanów i
ministrów, miała swe miejsca w senacie czyli formalnie zapewniała udział we
władzy. Inaczej niż w większości krajów europejskich, w których do „izby panów"
dawało wstęp arystokratyczne urodzenie, u nas senat (stanowiący analogiczną izbę
parlamentu) obsadzany był wyłącznie przez wspomnianych urzędników oraz przez
biskupów rzymsko katolickich, z pominięciem kryterium urodzenia (znowu z powodu
zasady równości). Wystarczyła, podobnie jak przy wejściu do izby poselskiej
sejmu, przynależność do stanu szlacheckiego. Tylko niektóre urzędy,
wojewodzińskie i ministerialne, dawały rzeczywistą władzę, a
także dochody. Zwłaszcza atrakcyjne były urzędy hetmańskie, a walka o buławy
stanowiła ważny element życia politycznego Rzeczypospolitej. Ceniono jednak
także stanowiska pozbaw inne tych walorów, gdyż tytuły urzędnicze odgrywały w
społeczności szlacheckiej rolę prestiżową, analogiczną do spełnianej w innych
krajach przez system tytułów rodowych. Przemiany realiów życia politycznego
sprawiły, że po okresie doniosłego znaczenia sejmu (w epoce reform drugiej
połowy XVI w.) jego rola od drugiej połowy XVII w. coraz bardziej malała. Do
zwykłego obyczaju należało jednak pełnienie funkcji poselskich przez młodych
magnatów, którzy potem, osiągnąwszy wyższe urzędy, przenosili się z izby
poselskiej do senatorskiej. Właściwe dla szlachty sądownictwo pierwszej
instancji (ziemskie i grodzkie) traciło coraz bardziej na znaczeniu, a jego
sprawowaniem zajmowali się wyłącznie reprezentanci średnich warstw tego stanu.
Magnatów interesowało właściwie tylko jedno stanowisko sądowe, a mianowicie
wybieralna na jedną kadencję funkcja marszałka trybunału, czyli sądu drugiej
instancji. Magnaci sprawowali też na ogół najbardziej reprezentacyjne misje
dyplomatyczne, choć często jedyne ich- kwalifikacje jako dyplomatów sprowadzały
się do możliwości i gotowości wykładania dużych sum na koszty poselstw, których
skarb publiczny przeważnie nie miał. W zasadzie traktowano to jako pożyczki,
które jednak często okazywały się bezzwrotne.
Osobną dziedziną były kariery kościelne (w hierarchii Kościoła katolickiego
obrządku łacińskiego), w których rody magnackie miały stosunkowo nieduży udział.
Nie za wielu magnatów kwapiło się do stanu duchownego. Więcej pań z tego
środowiska obierało życie zakonne, a te zajmowały często wysokie stanowiska w
klasztorach. Do rzadkości należały rody, które wyrosły dzięki karierom
kościelnym swych przedstawicieli i utrzymywały się na takim poziomie po ich
śmierci. Mówimy o rodach „biskupich", które awansowały dzięki posiadaniu w swym
gronie infułatów. Wśród nich trwalsze znaczenie zdobyli Lubieńscy, Szembekowie,
Załuscy. Nie znaczy to jednak, że każdy biskup mógł (i chciał) wydźwignąć swój
ród w sensie majątkowym i politycznym.
Separatyzm występujący w poprzedniej epoce, głównie w Wielkim Księstwie
Litewskim i w Prusach Królewskich, w zakresie wyłączności w sprawowaniu
miejscowych urzędów przez „krajowców" i zawierania małżeństw w tym kręgu,
wyraźnie się zacierał. Rody magnackie cechował coraz bardziej ich ogólnokrajowy
zasięg wyrażający się w posiadaniu majętności i piastowaniu urzędów na terenach
nieraz odległych od ich stron rodzinnych. W jeszcze wyższym stopniu odnosi się
to do małżeństw. Rody magnackie coraz wyraźniej tworzyły wyodrębnione środowisko
wewnętrznie powiązane całą siecią pokrewieństw i powinowactw, co zresztą nie
oznacza, że stanowiły twór monolityczny. Wręcz przeciwnie - pełne było
antagonizmów, których rozliczne koligacje wcale nie łagodziły (dobry przykład
stanowią tu stałe konflikty w XVIII w. między Radziwiłłami a Sapiehami, mimo
łączących ich wielokrotnie związków małżeńskich).
Nie da się jednoznacznie określić, jak daleko sięgała spójność i solidarność w
obrębie każdego rodu. Najsilniej przejawiała się w momentach zagrożenia z
zewnątrz. Tak można określić zachowanie Radziwiłłów u schyłku XVI w. wewnętrznie
podzielonych z powodu różnic wyznaniowych. Kiedy Jerzy Radziwiłł, późniejszy
kardynał, zabiegał o urząd biskupa wileńskiego, jego krewny, kalwinista
Krzysztof Radziwiłł „Piorun", zlikwidował zbór kalwiński, który utrzymywał w
swej wileńskiej rezydencji, aby ułatwić mu te starania (1580 r.). W kilka lat
później brat Jerzego, katolik Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka" nie zgodził
się kandydować na stanowisko wojewody wileńskiego, na które wysuwali go biskupi
katoliccy, dzięki czemu Stefan Batory mógł oddać ten urząd wspomnianemu
„Piorunowi". Znacznie większe emocje niż sprawy wyznaniowe budziły sprzeczności
interesów majątkowych, które stawały się przyczyną waśni, nieraz zażartych i
przewlekłych.
W życiu politycznym Rzeczypospolitej już od XVI w., ale zwłaszcza w XVII w. i w
epoce saskiej rody magnackie występowały na ogół jako zwarte bloki-koterie
zorganizowane głównie na zasadzie pokrewieństw, z uwzględnieniem powinowactw
(czyli koligacji przez małżeństwa). Naczelnym zadaniem tych koterii było
zabieganie o własne interesy we wzajemnej rywalizacji. Orientacje polityczne
sprowadzały się w dużym stopniu bądź do współpracy z królem, czy raczej z
„dworem" (jako z ośrodkiem dyspozycji, w którym niekoniecznie król odgrywał
główną rolę), bądź do opozycji wobec niego. Autorytet króla (dworu) wysoki
jeszcze za czasów Wazów, potem coraz bardziej podupadał. Jego atrakcyjność
polegała przede wszystkim na tym, że zawiadywał rozdawnictwem urzędów i
królewszczyzn. We współzawodnictwie o te walory uczestniczyli zarówno regaliści
(stronnicy królewscy), jak i opozycja, osiągająca nieraz nawet lepsze rezultaty,
gdyż
więcej starań wkładano w zjednanie przeciwników, niż w wynagradzanie
sprzymierzeńców. Od drugiej połowy XVII w. potęguje się wpływ obcych państw na
życie publiczne Rzeczypospolitej wyrażający się zwłaszcza opłacaniem magnatów w
celu uzyskania ich poparcia nie tylko w polityce zagranicznej kraju, czy w
czasie elekcji króla, ale też w regulowaniu biegu spraw wewnętrznych, zwłaszcza
dla zapobiegania reformom ustrojowym. Mimo takich skutecznych przeważnie
zabiegów, w czasach saskich dążenie do naprawy państwa stało się tak silne, że
jej potrzebę deklarowały nawet najbardziej konserwatywne koterie. Serio podjęty
program reform wyszedł z kręgu także koterii, przekształconej w stronnictwo
polityczne, tzw. Familii, z braćmi Michałem i Augustem Czartoryskimi i ich
szwagrem, Stanisławem Poniatowskim na czele.
Epoka stanisławowska przyniosła wiele zmian w życiu politycznym, m.in.
osłabienie spójności dawnych koterii magnackich i zmierzch solidarności rodowej
w wystąpieniach na forum publicznym. Na plan pierwszy wysuwają się teraz już nie
zbiorowości, lecz indywidualnie występują politycy, choć przeważnie pochodzący z
rodów magnackich i reprezentujący ich interesy. Trzeba tu powtórzyć banalne, ale
słuszne stwierdzenie, że magnaci z racji swego znaczenia politycznego ponoszą
główną odpowiedzialność za losy kraju, które kształtowali przez stulecia. Obok
przeważających win mają także zasługi, czego uosobieniem są u schyłku epoki dwaj
Potoccy stojący w przeciwnych obozach: Ignacy ze swym dorobkiem w dziele Sejmu
Wielkiego i Stanisław Szczęsny - targowiczanin. Po uchwaleniu Konstytucji 3 maja
wielu magnatów, z początku jej przeciwników, przeobraziło się w zwolenników, co
nie powstrzymało ich potem od przystąpienia do konfederacji targowickiej, acz
często niechętnie (głównie z obawy przed konfiskatą majątku). W tej sytuacji
zaskakuje poniekąd szerokie poparcie tego środowiska udzielone powstaniu
kościuszkowskiemu, oczywiście przede wszystkim przez młodzież magnacką. Wiele
przykładów takiej ewolucji postaw znajdzie Czytelnik w dziejach poszczególnych
rodów.
Proces wymiany rodów w środowisku magnackim, występujący przez cały omawiany
okres, miał w większości przypadków przyczyny biologiczne, a nie społeczne.
Rodów podupadających i dlatego znikających z pola widzenia było mało. Przykłady
Potockich, Radziwiłłów, Sapiehów, Tyszkiewiczów czy Platerów wykazują, że liczne
potomstwo nie doprowadziło ich do upadku wynikającego ze zubożenia. Słaba
rozrodczość sprawiła natomiast, że niektóre rody wygasły. W ciągu XVI w. znikła
cała grupa rodów zaliczanych do najzamożniejszych, jak np. w Małopolsce i na
Rusi Kmitowie, Pileccy, Oleśniccy, Szydłowieccy, Szafrańcowie, Mieleccy, a z
rodów wielkopolskich Szamotulscy i Górkowie, w Prusach Królewskich Bażyńscy, a
na Litwie Olelkowiczowie Słuccy i Gasztołdowie. Botanik Marcin z Urzędowa pisał
wtedy, że „panowie nasi wielmożni nie trwają długo" (za Januszem Tazbirem). W
XVI w. wyrosły zarazem nowe rody magnackie i to tak licznie, jak nigdy przedtem
i potem, zwłaszcza na Rusi i w Małopolsce: Ostrogscy, Wiśniowieccy, Myszkowscy,
Potoccy, Zamoyscy, Sieniawscy, Firlejowie, Zborowscy, Lubomirscy, Mniszchowie,
na Mazowszu Krasińscy itd. W Wielkopolsce potężnieją Czarnkowscy, Opalińscy,
Kościeleccy, w Prusach Królewskich pojawiają się Czemowie i Działyńscy, a na
Litwie Hlebowiczowie, Sapiehowie, Chodkiewiczowie, Tyszkiewiczowie. Obok tych
rodów awansujących trwały nadal niektóre dawne potęgi, jak Tęczyńscy,
Lanckorońscy, Tarnowscy, Ostrorogowie, Radziwiłłowie, Kiszkowie.
Wiek XVII przyniósł dalsze ubytki w składzie elit magnackich skutkiem
wygaśnięcia rodów Tęczyńskich, Ostrogskich, Zasławskich, Jazłowieckich, Kostlców,
Wejherów, Kiszków
czy Hlebowiczów. Przybyły za to nowe nazwiska: Ossolińskich, Denhoffów,
Koniecpolskich, Daniłowiczów, Kazanowskich, Branickich h. Gryf, Wielopolskich,
Jabłonowskich, Małachowskich, na koniec Bielińskich. W ciągu XVIII w. nabierają
wielkiego znaczenia rody dotąd drugorzędne, jak Czartoryscy, a także Rzewuscy,
Szembekowie, Pociejowie, Massalscy, Poniatowscy, Braniccy h. Korczak, Sułkowscy.
W tym stuleciu wygasło też szczególnie wiele znamienitych rodów: Koniecpolscy,
Sobiescy, Sieniawscy, Zebrzydowscy, Myszkowscy, Tarłowie, Opalińscy, Firlejowie,
DenhofPowie, Braniccy h. Gryf i inni.
Wzrost liczebności i potęgi wielkich rodów magnackich w XVI-XVIII w. pozostawał
w niewątpliwym związku z rozwojem majętności, na których opierała się ich
świetność. Ekspansja na tereny wschodnie dała okazję do tworzenia tam wielkich
latyfundiów, których organizowanie zaczęło się już wcześniej, a teraz osiągnęło
punkt szczytowy. Wielkie inwestycje poczynione w zasiedlanie i zagospodarowanie
latyfundiów zwracały się w postaci dochodów tak dużych, że przy ich użyciu można
było odbudować te włości po kolejnych zniszczeniach wojennych. Jeśli za
Władysława Jagiełły do największych fortun możnowładczych zaliczano dobra
składające się z paru miast oraz 20-30 wsi, to obecnie wielkie włości obejmowały
po kilkanaście miasteczek i setki wsi. Największe może na przełomie XVI i XVII
w. latyfundium Ostrogskich/Zasławskich składało się z ordynacji ostrogskiej, w
której znajdowało się blisko 600 wsi, ok. 20 miast i miasteczek, a w nich parę
twierdz oraz z 33 kluczy z paru setkami wsi, nie należących do ordynacji. Bardzo
niewiele wiemy o dochodach z takich dóbr, oprócz tego, że były ogromne. Czasem
tylko udaje się odkryć szczegółowe dane, np. takie, że z włości szarogrodzkiej
na Podolu, wówczas własności Koniecpolskich, dochód pieniężny wyniósł w 1672 r.
ok. 63 tys. zł pol. Jest on
poniekąd porównywalny z dochodem Skarbu Koronnego w wysokości ok. 81 tys. zł
pol., osiągniętym tego samego roku z podatków trzech województw pruskich.
Wobec takich fortun zmalały majętności kościelne, które poprzednio górowały nad
dobrami możnowładczymi (np. posiadłości arcybiskupstwa gnieźnieńskiego liczyły w
XIV w. 11 miast i 330 wsi, a biskupstwa krakowskiego - 7 miast i 204 wsie).
Ustawowe ograniczenia darowizn majętności na rzecz Kościoła, wprowadzone w XVII
w., przyczyniły się też do zamrożenia jego stanu posiadania.
Majętności publiczne, czyli królewszczyzny, po reformach z lat sześćdziesiątych
XVI w. zostały po części rewindykowane przez władze skarbowe i odtąd stan
własności państwa ustabilizował się i pozostał bez większych zmian aż do
rozbiorów. Wedle szacunkowych obliczeń (nie obejmujących wszystkich ziem Korony
i Wielkiego Księstwa Litewskiego) kształtował się on na poziomie 30% ogółu ziem
Rzeczypospolitej. Wskaźnik ten, choć i tak niewysoki, trzeba jeszcze skorygować
dodając, że tylko znikoma część tych posiadłości pozostawała w gestii skarbu
państwa lub króla osobiście (jako jego dobra stołowe, czyli ekonomie). Zakaz
oddawania królewszczyzn w zastawy wprowadzony w toku reform w XVI w., tylko
pozornie ugodził w szlachtę. Już około połowy XVII w. rozpowszechnił się bowiem
zwyczaj nadawania tych dóbr szlachcie w nieodpłatne dożywotnie posiadanie. Była
to teoretycznie forma nagradzania za zasługi. Bardzo szybko doszło do zupełnego
opanowania wszystkich tych królewszczyzn (potocznie nazywanych starostwami)
przez szlachtę, wśród której od 60 do 80% trzeba zaliczyć do magnaterii. Rody
magnackie nie wypuszczały na ogół ze swych rąk raz nadanych królewszczyzn i
uzyskując na nie kolejne przywileje przekazywały je swym potomkom. W ten sposób
dobra te stawały się integralną częścią fortun magnackich, choć ich
przynależności do majątku państwa nikt nie kwestionował.
Magnaci organizując swe latyfundia dążyli do tego, aby dobra własne łączyć z
posiadanymi królewszczyznami we wspólnie administrowane kompleksy majętności.
Nie tylko starali się o nadania królewszczyzn w sąsiedztwie swych włości, ale
też czasem dokupywali majątki w pobliżu posiadanych już królewszczyzn. Nie
oznacza to oczywiście, aby przy sprzyjających okolicznościach nie chwytali nadań
nawet bardzo odległych dóbr królewskich, jak np. Radziwiłłowie, którzy przez
długi czas byli posesorami bogatego starostwa człuchowskiego w województwie
pomorskim. Systemy zarządzania latyfundiami (niezależne od tytułów prawnych ich
posiadania) były na ogół dwojakie: oddawanie w dzierżawy lub utrzymywanie w
administracji własnej (pomijam tu zastawy, choć w sensie ekonomicznym były one
zbliżone do dzierżaw). Pierwszy z tych systemów wynikał przeważnie z dążenia do
doraźnej poprawy interesów. Drugi stosowali zwykle panowie, którzy starali się,
aby ich podstawowa baza majątkowa nie tylko nie doznawała uszczerbIcu, ale się
pomyślnie rozwijała. Zauważono już (Andrzej Wyczański), że w porównaniu z
właścicielami wielkich dóbr na zachodzie Europy (oddających z reguły swe dobra w
drobne dzierżawy) nasi panowie wkładali znacznie więcej osobistych zabiegów i
starań o swe włości.
Część magnatów była zamiłowanymi gospodarzami i w swych posiadłościach wdrażali
jako pierwsi nowoczesne metody eksploatacji i organizacji życia gospodarczego.
Niektóre innowacje przez nich wprowadzane znajdowały naśladowców wśród
właścicieli mniejszych dóbr i przyjmowały się na szerszą skalę. Inne nowości
niemożliwe były do kopiowania przez mniej zamożną szlachtę ze względu na ich
wysokie koszty (a najczęściej też nieopłacalność). Do tej kategorii trzeba
zaliczyć specyficzne dla dóbr magnackich manufaktury, których produkty odegrały
na ogół rolę nie tyle gospodarczą, co kulturalną (wysokiej klasy wyroby ze
szkła, z porcelany, tkaniny, meble i inne). Znaczna część magnatów prowadziła
jednak w swych latyfundiach gospodarkę rabunkową, wyniszczając ich zasoby z
niedbalstwa albo dla doraźnych korzyści. Permanentne trudności finansowe i
wysokie zadłużenie obejmowały większość tego środowiska. Jego dochody i wydatki
są niezwykle trudne do ustalenia z braku odpowiednich źródeł. Globalną ich ocenę
utrudniają natomiast także wątpliwości, które wydatki należy uznać za
inwestycje, które zaś miały charakter konsumpcyjny. Jak ocenić pod tym względem
budowę rezydencji, przyjmowanie króla wraz z dworem, a fundacje kościelne, które
sami magnaci zaliczyliby z pewnością do inwestycji szczególnie trwałych?
Fundacje te, z początku polegające przeważnie na budowie i wyposażaniu
kościołów, kaplic i klasztorów, sprowadzały się w epoce nowożytnej najczęściej
do zapisów określonych sum pieniężnych na własnych dobrach z obowiązkiem
uiszczania corocznych odsetek na rzecz danej instytucji kościelnej. Stanowiło to
poważne obciążenie finansowe, tym bardziej, że o charakterze na ogół wieczystym.
Dopiero epoka rozbiorów i zbieżne z nią kasaty licznych klasztorów położyły kres
wielu spośród tych zobowiązań.
Z punktu widzenia szeroko pojętych walorów kulturalnych rola środowiska
magnackiego jest dość dobrze znana. Wiadomo, że wznoszone przez nie obiekty
sakralne, a w zakresie architektury świeckiej przede wszystkim rezydencje,
stanowiły najświetniejsze i najliczniejsze okazy budownictwa, jakie powstały w
epoce od XVI do XVIII w. (pomijając ważne, ale nieliczne siedziby królewskie) na
ziemiach Rzeczypospolitej. Głównie na usługach magnatów pracowali najwybitniejsi
ówcześni artyści oraz rzemieślnicy, dla nich sprowadzano zza granicy dzieła
sztuki i najwykwintniejsze wyroby rzemiosła. Dwory wielu magnatów nie ustępo
wały królewskiemu w promowaniu wczesnych form teatru, a powszechne zamiłowanie
do muzyki sprawiało, że utrzymywali kapele nadworne, sprowadzali i kształcili na
własny koszt odpowiednich wykonawców i nabywali instrumenty muzyczne, nieraz
bardzo kosztowne. Mniejszego znaczenia był wkład magnatów w rozwój literatury i
życie naukowe. Nadal w tym środowisku dawano młodzieży wykształcenie na wyższym
poziomie niż w innych kręgach społeczeństwa. W XVI w. dość powszechne było
wysyłanie synów na studia, ale już nie w kraju, lecz w uczelniach zagranicznych.
W zależności od wyznania kierowano tę młodzież do szkół (uniwersytetów)
katolickich bądź ewangelickich. Powszechnie uważano też za konieczne podróże po
Europie, które miały na celu poszerzenie wiadomości i umiejętności, zwłaszcza z
dziedziny życia politycznego i towarzyskiego, a szczególnie z zakresu
wojskowości. W ciągu XVII w., a przede wszystkim w XVIII w. nastąpił wśród
magnatów spadek zainteresowania studiami na uczelniach. Edukacją domową, dawniej
wystarczającą tylko dla córek, obejmowano teraz coraz częściej synów. Kobiety
natomiast zaczęto oddawać na pensje klasztorne i prowadzone przez panie
świeckie, ale tylko w kraju. Względem synów utrzymano, a nawet rozszerzono
zwyczaj odbywania podróży zagranicznych. Ogólnie poziom ich wykształcenia
obniżył się, choć jednocześnie niektóre wybitne indywidualności rozwijały się
szczególnie intensywnie. W epoce saskiej elitarne kręgi magnatów (niektórzy
Lubomirscy, Poniatowscy, Zamoyscy, a zwłaszcza Czartoryscy i Potoccy) weszły do
czołówki intelektual
nej społeczeństwa polskiego, inni (np. Radziwiłłowie) pozostawali na niskim
poziomie umysłowym przeciętnej szlachty. Recepcja prądów oświeceniowych sprawiła
jednak, że w rezydencjach nawet takich magnatów rozwijały się biblioteki,
tworzono przy nich pracownie przeznaczone do badań naukowych (zwłaszcza
„gabinety fizyczne"), gromadzono kolekcje np. minerałów. Do wyjątków zaliczyć
trzeba powstawanie na dworach wielkopańskich ośrodków życia naukowego w rodzaju
Zamościa za czasów kanclerza Jana Zamoyskiego, albo radziwiłłowskiego Nieświeża
w XVII w. czy Leszna Leszczyńskich. Należy jednak pamiętać o tak ważnej
placówce, jaką była założona w 1747 r. przez braci Józefa Andrzeja i Andrzeja
Stanisława Załuslcieh Biblioteka Załuskich w Warszawie oddana przez nich do
użytku publicznego jako jedna z pierwszych w Europie, a zarazem największych
bibliotek dostępnych ogólnie w Europie. Jej zbiory wywiezione w 1795 r. do
Petersburga stały się podstawą utworzonej wtedy Cesarskiej Biblioteki
Publicznej. Innego typu inicjatywą było ufundowanie w 1774 r. przez księcia
Józefa Aleksandra Jabłonowskiego przy uniwersytecie w Lipsku Towarzystwa
Naukowego Jabłonowskich, które miało za zadanie ogłaszanie dorocznych konkursów
i nagradzanie prac naukowych w dziedzinach ekonomii, matematyki, fizyki oraz
historii (ze szczególnym uwzględnieniem dziejów Polski). Towarzystwo to
przetrwało do 1939 r. i opublikowało 52 tomy nagrodzonych przez siebie prac, po
śmierci fundatora nie respektowało jednak jego zaleceń w sprawie priorytetu
historii Polski.
|